wtorek, 3 czerwca 2014

Takie tam...

Przypomina mi się teskt Jamesa Maya, znanego z programu Top Gear. Kiedyś kupił sobie starego Bentleya z nastawieniem "może i jest stary, ale to Bentley". Niestety rzeczywistość okazała się nieco inna i miała tytuł "może i to Bentley, ale jest stary" - Mondeo do Bentleya oczywiście daleko, ale upływający czas i kolejne kilometry nie są oczywiście obojętne dla samochodu. Sęk w tym, że po raz kolejny trzeba odsunąć w czasie kwestię rdzy na drzwiach. Co jest teraz na tapecie?

1) przegląd - pasowałoby wymienić olej i filtry (są juz kupione) i sprawdzić dokładnie zawieszenie i układ kierowniczy. Samochód prowadzi się zupełnie normalnie, ale od kilku miesięcy coś stuka w podwoziu i nie wiem co. Diagnosta nic nie zauważył (inna sprawa że trafiłem na jakiegoś buraka, następnym razem pojadę do innej SKP).

2) przednia szyba - taaak, już wiem dlaczego ludzie nie przepadają za Pilkingtonem. Niedawno przestała grzać prawa połowa szyby (choć z dwojga złego lepsze to, niż jakby miała przestać lewa). Dlaczego ja musiałem uszkodzić fabryczną szybę Sekurit? Co ciekawsze, w Mondeo Mk4 mojego taty przednia i tylna szyba są seryjnie właśnie od Pilkingtona (boczne to Sekurit). Tylna była wymieniana na gwarancji...

3) silnik - najprawdopodobniej domaga się regulacji luzów zaworowych. Teoretycznie powinno to być robione po przebiegu 160 tys. kilometrów, ale mechanik stwierdził wtedy, że jeśli nie słychać nic podejrzanego to nie warto. No cóż, teraz chyba już słychać. Nie ma tragedii, ale silnik pracuje bardziej twardo, metalicznie. I pasowałoby się tym zająć w miarę szybko... W poniedziałek wizyta w ASO, żeby zrobili kosztorys. Serwis niezależny ocenia, że to będą kwoty na poziomie co najmniej kilkuset złotych, może i do tysiąca. ASO przez telefon nie potrafiło ocenić, dlatego tam w poniedziałek podjadę. Iskierka nadziei w tym, że podobno od pewnego czasu ASO mają dostęp do tańszych "szklanek" do regulacji luzu zaworowego, co w przypadku serwisów niezależnych nie jest takie oczywiste. A jest o co walczyć - szklanka która jest na ogół stosowana kosztuje około 70 złotych, podczas gdy te inne (podobno pasujące) są ponad dwukrotnie tańsze. Pozostaje kwestia robocizny - większość mechaników ściąga układ rozrządu, żeby to wyregulować... Da się to zrobić bez tego, ale trochę "na partyzanta" - nie sądzę, żeby któryś serwis tak robił - raczej osoby prywatne. No nic, zobaczymy.

4) reflektory - a właściwie uszczelki reflektorów. Jedna powoli przestaje już istnieć, druga też już jest sparciała. Sęk w tym, że nie da się kupić samych uszczelek, występują tylko razem z reflektorami (przynajmniej na rynku dostępnym dla przeciętnego Kowalskiego). Dopytam w ASO w poniedziałek, jak mi nic ciekawego w tej kwestii nie powiedzą to trzeba będzie poszukać używanych w lepszym stanie.

5) felgi - z felgami akurat nic się nie dzieje, tyle tylko, że po raz pierwszy nie zleciłem nikomu zamiany kół z zimowych na letnie tylko zrobiłem to sam. Między innymi dlatego, że mam podejrzenia, że gość który to robił zdzierał ze mnie kasę na prostowaniu felg po KAŻDYM sezonie. Fakt, że teraz chyba idealnie równe nie są, ale i tak zapewne lepsze niż w większości aut na polskich drogach. Podjadę pewnie za jakiś czas do innego wulkanizatora, może on mi powie coś ciekawego na ten temat. Dobrze, że opony mają jeszcze głęboki bieżnik (zarówno letnie jak i zimowe).

6) hamulec ręczny - jak zwykle, ale tutaj mamy pewną zmianę. Dotychczas majstrowało przy nim chyba 3-4 różnych mechaników w co najmniej 5-6 próbach. Problem zawsze wracał. W końcu oddałem samochód koledze, żeby na to zerknął. Jaki jest efekt? Po zaciągnięciu i spuszczeniu "ręcznego" dalej jest martwy skok, ale tylko do... wykonania kilku hamowań. Luz się jakimś cudem kasuje, a koło chyba nie jest już blokowane. Mam nadzieję, że to blokowanie ustanie już na stałe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz