środa, 4 lipca 2012

Fordolot i magiczna miska olejowa

Bry. Nie da się ukryć, że ludzie jednak potrafią zadziwić. A może to kwestia samochodu? Albo i ludzi i samochodu, nieważne już.

Po kolei: bodajże przedwczoraj nasmarowałem pięknego maila do ASO z zapytaniem o koszty kilku operacji (w tym odessania oleju, ustawienia zbieżności, ponownego zamontowania tylnego zderzaka który nieco opadł w środkowej części itd.), ale jako że mail wyszedł raczej przydługi - zapewne z tego powodu nikt nie raczył mi odpowiedzieć. No nic, pojadę tam w sierpniu, umawiając się telefonicznie - i tak będą musieli mi posprawdzać ceny tych usług, prędzej czy później.

Wracając do dnia dzisiejszego: stwierdziłem, że chociaż podjadę do jednego serwisu (gdzie wymieniano mi już olej w układzie wspomagania kierownicy) i tam zlecę samo odessanie oleju. Tyle tylko, że wszystkie stanowiska były zajęte, dodatkowo jeszcze ktoś w kolejce... tak więc podjechałem do Norauto. Jak wiadomo, Norauto to ogólnokrajowa sieć "szybkich" serwisów obsługi. Pomijając kulturę osobistą i zainteresowanie klientem na raczej średnim poziomie, w końcu udało mi się zlecić tę operację - stwierdziłem przy tym, że odessanie 200-300 mililitrów pewnie wystarczy, a gdyby wyszło trochę za dużo to nie szkodzi, bo w bagażniku mam jeszcze pół litra świeżego oleju.

No i spoko, ustaliliśmy godzinę wizyty (musiałem poczekać 1,5 godziny), o czasie stawiłem się, przekazałem kluczyki, zapraszamy za pół godzinki, koszt 20 zł, wypas (pominę fakt, że we wspomnianym wcześniej serwisie 20 zł dałem za kompletną WYMIANĘ płynu do układu wspomagania kierownicy - płyn oczywiście miałem swój).

Jako że kręciłem się w praktyce ciągle przy Norauto, widziałem kiedy mój samochód wrócił z serwisu na parking. I jak pracownik parkuje nim na miejscu dla niepełnosprawnych... mam nadzieję, że nikt wtedy zdjęcia nie zrobił, bo przez to że panu nóżki pourywało to "w razie czego" nagonka może być na mnie. No ale wróćmy do kwestii oleju...

Wchodzę, melduję się, ja po odbiór samochodu, tak, tak... podchodzi gość z serwisu i mówi, że "odessaliśmy 2 litry". Wryło mnie w ziemię, myślałem że się przesłyszałem. "Ale jak to 2 litry? Przecież cały układ smarowania tam ma ledwo powyżej czterech, a olej do wymiany zapewniałem sam - i zostało w butelce jeszcze pół litra". "No nie wiem, odessaliśmy dwa, pewnie nie spuścili całego oleju przy wymianie".

Powie mi ktoś, skąd się tacy biorą? Nie, nie wierzę że miałem 6 litrów oleju w silniku. Po pierwsze dlatego, że mimo moich pewnych zastrzeżeń do mojego mechanika wymienionych ostatnio w notce numer 2, absolutnie nie wierzę, że nie zauważyłby, iż 2 litry oleju nie spłynęły z miski olejowej, i dolał do tego 4,5 litra świeżego oleju. Po drugie dlatego, że przy takiej ilości oleju (jakby nie patrzeć, o 50% większej od dozwolonej!) silnik zapewne byłby już do wyrzucenia (albo chociaż do remontu) zważywszy na to, że ze zbyt dużą ilością oleju pokonałem jakieś 2-3 tysiące kilometrów, a olejem jakoś nie "rzyga" ani nic z tych rzeczy. Do tego jeszcze nakapali mi olejem po komorze silnika, na grill i na zderzak (fajnie tym "odsysaczem" musieli machać, bo grill był zapaćkany po lewej stronie - patrząc od frontu samochodu - a zderzak po prawej).

Samochód trochę nakapał pod siebie po tej wizycie, ale zrzucam to na karb tego nachlapania olejem w komorze silnika. Gorzej, jeśli rano się okaże, że pod autem jest większa kałuża oleju... oby nie. Tak czy owak, poziom jeszcze na pewno jutro sprawdzę i w razie czego trochę tego oleju doleję (aktualnie jest w okolicach połowy skali między MIN a MAX).

Tak czy owak - jeśli ktoś wybiera się do Norauto na jakieś czynności obsługowe, lepiej niech potem jeszcze samodzielnie sprawdzi samochód, w miarę możliwości.

Z innych spraw - chyba będę niedługo kupować nową antenę dachową (i stopkę do niej), ponieważ gwint aktualnej zaśniedział (podobno częsty problem w Fordach - ja na to zwróciłem uwagę dopiero wtedy gdy niedawno gumowa osłona anteny "przerwała się"/pękła w jednym miejscu). Mondeo ma co prawda jeszcze drugą antenę zatopioną w szybie (więc radio tak czy owak powinno odbierać), ale jeśli kiedyś np. przed wizytą w myjni automatycznej okazałoby się, że urwę gwint... nie, jednak wolę to wymienić.

EDIT z 5.07.2012:

Poziom oleju sprawdzony - brakuje może milimetra do maksimum, pod samochodem nie ma plam. Odessali więc dokładnie tyle ile trzeba, ale skoro teraz jest maksimum - tym bardziej nie wierzę, że chodzi o 2 litry. Cóż, jutro ostatni "sprawdzian", czyli ~160-kilometrowy powrót do domu. Mam nadzieję, że nic mnie nie zaskoczy w drodze.

5 komentarzy:

  1. heh, z mechanikiem jak ze spowiednikiem, najlepiej chodzić do jednego i tego samego:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej, jeśli zadana pokuta jest ciężka... :P

      Usuń
  2. NIE WIERZĘ ŻE TO POWIEM... ale to nawet ciekawy post, Brat :D I nawet wszystko zrozumiałam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. I wyłącz sobie to głupie zatwierdzanie komentarzy wpisywanym kodem :P

    OdpowiedzUsuń